Czy jesteś jak Bridezilla – narzeczona z piekła rodem?

z Brak komentarzy

Częste zmiany zdania, wątpliwości, nerwowość, rosnące wymagania wobec otoczenia, pretensje do Narzeczonego za totalny brak zrozumienia i do Świadkowej za zbyt małe zaangażowanie. To nic innego jak Bridezilla - narzeczona z piekła rodem. Powiedz, że tego nie znasz? 

Nawet jeśli na co dzień jesteś rozsądna i opanowana – ba nawet potrafisz zarządzać projektami i zespołem – przed własnym ślubem, możesz chwilowo zapomnieć o tych cudownych cechach i umiejętnościach i stać się chociaż na moment Bridezillą: kapryśną, zmienną, poddenerwowaną.

Czy masz realny plan?

Dobry, osadzony w realiach czasowych plan to podstawa. Jeśli na początku nie masz szczegółowego planu to zrób chociaż listę priorytetów. Da się przygotować ślub w pół roku i w 3 miesiące a nawet w miesiąc, ale trzeba znać swoje możliwości czasowe, finansowe i organizacyjne. Bez planu osadzonego w Twoich realiach szybko udzieli Ci się przedślubny stres.

 

Czy chcesz dogodzić wszystkim?

Nie da się zadowolić wszystkich. Każdy ma inny gust, na co innego zwraca uwagę. Nie stawiaj sobie za ambicję usatysfakcjonowania wszystkich. Działaj tak, abyście Wy czuli się z ok z tym, co przygotowaliście dla gości. Co to znaczy? Masz wyjazdowe wesele, zarezerwuj gościom noclegi. Jeśli budżet na to pozwala i Wam na tym zależy, zapłaćcie za te noclegi, ale nie przejmuj się już tym, że część gości śpi w hotelu, w którym jest impreza, a część musi wziąć taksówkę i przejechać 15 km. Życie.

Czy często zmieniasz zdanie?

Przygotowania zajmują zwykle ok rok, ale myślenie przyszłych Panien Młodych o stylu i konwencji uroczystości zaczyna się dużo wcześniej. To naturalne, że w tym czasie coś się zmieni. Coś przestanie Ci się podobać. Zobaczysz coś fajnego u innych lub ktoś Cię przekona, że jakieś rozwiązanie nie ma sensu. Nie ma w tym nic dziwnego. Tak po prostu jest. Ale jeśli już zarezerwujesz na Wasze wesele romantyczną stodołę i dopasujesz do niej pozostałe elementy, to pół roku przed weselem nie zmieniaj decyzji i nie szukaj pałacu z kryształowymi żyrandolami. Postąpiłabyś się jak Bridezilla - narzeczona z piekła rodem.

 

Czy umiesz korzystać z pomocy?

Jeśli masz wokół siebie osoby, które chcą Ci pomóc: zaangażowaną mamę, podekscytowaną Waszym ślubem młodszą siostrę, ogarniętą świadkową czy ojca narzeczonego, który jest znawcą win –  skorzystaj z ich pomocy. Śmiało deleguj zadania. Nakreśl ogólną wizję. Powiedz jak byś chciała, aby poszczególne elementy wyglądały i… zostaw odrobinę swobody. To podstawowa zasada zarządzania projektem, a ślub jest projektem. I szanuj okazaną Wam pomoc, czyli nie krytykuj i nie zmieniaj zdania. Nie oczekuj, że każda osoba porzuci swoje dotychczasowe obowiązki i zajmie się tylko Waszym weselem. Jednym słowem nie zachowuj się jak typowa Bridezilla - narzeczona z piekła rodem.

 

Czy mówisz o ślubie na każdym spotkaniu?

Nie każdego w Waszym kręgu towarzyskim będą interesować szczegóły ślubu. Co więcej, dla niektórych osób temat przygotowań może być nawet drażliwy, np. dla koleżanki, która z obecnym partnerem jest w związku od 10 lat i „czeka” na pierścionek. Albo dla przyjaciółki, która w zeszłym tygodniu rozstała się z chłopakiem. Albo dla dziewczyny najlepszego kumpla Twojego narzeczonego, która obecnie stawia bardziej na karierę i ciągle jest w podróży. Dlatego nie pozwól, żeby temat ten zdominował każde spotkanie.

 

I ciesz się Waszymi przygotowaniami, ślubem i Waszą miłością. Bo jeśli nie masz wątpliwości co do wyboru partnera, reszta nie ma znaczenia.